piątek, 12 października 2012

MECZ, MECZ, JEDZIEMY NA MECZ

Tak jest.
My, dzieciaki, przyjaciele, dzieciaki przyjaciół.
Do Warszawy, na Stadion Narodowy.
Na mecz.
Dzisiaj.
Jedziemy.
Czapki, szaliki, pisaki do twarzy - gotowe.
Będziemy kibicować, zdzierać gardła, robić falę i wogóle.
 Właściwie za moment.
Polska gola!!!
Polala 
Ps. przymroziło, zaszroniło, pierwszy raz tej jesieni.
Ładnie jest :-)

środa, 10 października 2012

PIDŻAMA PARTY W WYDANIU DZIESIĘCIOLATEK

Well done.
Stało się.
W piątek, już zaraz, natychmiast wręcz, właściwie prosto ze szkoły zaczęły schodzić się pierwsze zainteresowane Pidżama Party.
Niestety jako matka ambitna, zażyczyłam odrobienia lekcji (było dopiero w pół do trzeciej), a później...no cóż impreza!!!
Równo o 18-stej 9 bab w tym 8 śpiących u nas, jedna ze szlabanem na karku wracająca po filmie do domu, zasiadło do stołu, aby oddać się zbiorowemu testowaniu kolorów lakierów i malowaniu paznokci.
Poszły metry taśmy klejącej, na której to właśnie (niczym panie w Daglasie :-)) sprawdzały, czy oby zielony nie jest za zielony i jak wypada różowy, tuż obok niebieskiego i czerwonego.
Decyzje zapadły, paznokcie pomalowano, po czym przystąpiono do czynienia zbiorowego makijażu.
Malowała córka pierwsza, a także stylizowała dziewczyny (bo i pokaz mody był jak się patrzy).
W lakierach dominowała czerwień i odcienie niebieskiego, w makijażach małe serduszko tuż pod okiem. Jedno i drugie można kopiować. Pozwalam :-))
Po czym wymalowane i ubrane damy zasiadły do kolacji. Naświniły okropnie, ale co tam. Impreza to impreza, w cudzej chacie, nie restauracji, wreszcie można się wyluzować.
Tuż po kolacji nastąpiło zbiorowe przebranie się w pidżamy.
Gatki i szczoteczki do zębów, wraz ze skarpetkami mieszały się na podłodze, a wśród nich dostrzec można było płatki śniadaniowe i inne tego typu fajne rzeczy :-)
Luzik.  W końcu rano garderoba znajdzie właściciela.
Pidżamki? A no cóż, dominował róż :-)
Potem filmik "Jumanji", do tego 6 paczek popcornu z mikrofali, później na życzenie drugi filmik "Avengers"
Około 24-tej dziewczynka siedząca obok zaczęła mnie szturchać. Patrzę, a ona chrapiąc zapada w pierwszy sen, i jest na etapie drgawek. Po chwili z dołu (siedziałam na sofie, część na materacach) dobiegło kolejne chrapanko.
Właściwie naszym pięknie wymalowanym damom wisiało, że poszły spać w pełnym anturażu i z popcornem między zębami.
Jak siedziały, tak usnęły i tak się obudziły o 7.30!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Zaczęło się od niewinnego słówka, później od dwóch i tak do 8.30 trwała wielka bitwa na poduszki.
Tez oberwałam. Śniadanko. 9.30 i odbiór.
Damy nadal były obojętne na posiadanie wczorajszego makijażu na twarzy i popcornu wraz ze śniadaniem między zębami.
Chyba się dobrze bawiły. W końcu bajzel i nie mycie się, a do tego dowolna ilość decybeli bez żadnego wtrącania się dorosłych i zwracania uwagi.
Każdy by polubił.
Polala