czwartek, 24 maja 2012

KIEDY RODZI SIĘ DZIECKO...

No właśnie.
W ciąży przyszła mam jest obiektem westchnień, uwagi i zachwytów ze wszystkich stron.
Później rodzi się dziecko i to ono przejmuje zainteresowanie.
Odciążając tym mamę, która czuje się dziwnie, bo jeszcze kilka dni temu to ona była naj.
I co wtedy robicie?
Bo ja mam sposób.
Znam go od ESSI.
Sama go doświadczyłam i zapewniam zostaje w głowie i jest niezwykle przyjemny.
Mianowicie dla tej kochanej i utrudzonej porodem mamy kupujemy siedem drobiazgów.
Babskich.
Balsam do ust, świeczkę zapachową, książkę, kule do kąpieli, fajny balsam do ciała....
Pakujemy, numerujemy i wręczamy zaraz po porodzie z przykazaniem:
CODZIENNIE, CO RANO OTWIERAMY PACZUSZKĘ Z ODPOWIEDNIM NUMERKIEM.
Dziewczyny to działa.
Wiem ja. 
Wie mama Zosi.
Będzie wiedzieć dzisiaj mama Oli.
Ps. nie zapomnijcie kupić jakąś maskotkę dla maluszka. 
Takie coś własnego na podusi szpitalnej potrafi zdziałać cuda i koniecznie do otwarcia w pierwszy dzień.
Polala


niedziela, 20 maja 2012

SZCZĘŚLIWA POSIADACZKA DZIEWIĘCIU SZWÓW

Tak sobie siedzimy u przyjaciół.
Wieczór. Wczesny. 
Wino w temperaturze 16 stopni gotowe do otwarcia.
W końcu jest okazja żeby świętować zakończenie remontu i ostatnie poprawki.
Dzieci (5)  bawią się w ogrodzie.
Nagle wpada młodsza siostra i prosi o plasterek dla starszej bo się zraniła.
- Jak mocno? Da radę wejść na górę?
- Nie wiem, ale chyba tak.
Nie mniej serce matki i wiara w odczucie dziecka zrobiły swoje. 
Na  dole na leżaku starsza siostra siedzi sobie spokojnie i czeka na plasterek.
- Pokaż kochanie, bo nie wiem jak duża jest rana
- Nie jest duża i nie boli tylko trochę krew leci - To akurat widać było wyraźnie :-)
No i pokazała.
Rana nie duża.
 Faktycznie, tylko dziwnie przypominająca dziurę z wszelkim dobrodziejstwem na wierzchu.
I teraz najlepsze!
Córka siedzi zdziwiona, patrzy na ranę i pyta czy się szybko zagoi.
Ależ ona powinna krzyczeć z bólu.
Na szczęście nasz przyjaciel (u którego starsza siostra wpadła na metalową szpachlę do odgarniania śniegu) jest chirurgiem :-)
Czyli mamy szczęście :-)
Na łóżku córka nie chciała się położyć. Siedziała i patrzyła na znieczulenie, przygotowanie do szycia i samo szycie.
Było kilka minut kiedy się łaskawie położyła i wtedy grała na moim telefonie w Angry Birds :-)
Dzielnie nosi swoje 9 szwów i zamiast my ją ona nas pociesza.
Młodsza siostra przeżyła to bardzo.
Był płacz i trzęsące się nogi.
Ale to z miłości i zmartwienia.
Oj przydało się to pyszne wino po powrocie ze szpitala. 
Dobrze, że nie zaczęliśmy przed :-)
To teraz liczymy dnie do ściągnięcia szwów.
Basen, balet, rolki, wf, trampolina - wszystko czeka na zdrową córcię moją dzielną.
Polala