No właśnie.
W ciąży przyszła mam jest obiektem westchnień, uwagi i zachwytów ze wszystkich stron.
Później rodzi się dziecko i to ono przejmuje zainteresowanie.
Odciążając tym mamę, która czuje się dziwnie, bo jeszcze kilka dni temu to ona była naj.
I co wtedy robicie?
Bo ja mam sposób.
Znam go od ESSI.
Sama go doświadczyłam i zapewniam zostaje w głowie i jest niezwykle przyjemny.
Mianowicie dla tej kochanej i utrudzonej porodem mamy kupujemy siedem drobiazgów.
Babskich.
Balsam do ust, świeczkę zapachową, książkę, kule do kąpieli, fajny balsam do ciała....
Pakujemy, numerujemy i wręczamy zaraz po porodzie z przykazaniem:
CODZIENNIE, CO RANO OTWIERAMY PACZUSZKĘ Z ODPOWIEDNIM NUMERKIEM.
Dziewczyny to działa.
Wiem ja.
Wie mama Zosi.
Będzie wiedzieć dzisiaj mama Oli.
Ps. nie zapomnijcie kupić jakąś maskotkę dla maluszka.
Takie coś własnego na podusi szpitalnej potrafi zdziałać cuda i koniecznie do otwarcia w pierwszy dzień.
Polala