Wiem, wiem, miałam pisać w poniedziałek. Niestety Komunia nie kończy się w niedzielę. Cały kolejny tydzień to pranie alb, msze wieczorne, goście, zdjęcia i wspomnienia. Wszystko oczywiście bardzo przyjemne, ale czasu brakuje.
Niemniej dzień to cudowny, pełen wzruszeń, emocji. Wspaniały!
Dla nas jako rodziców dodatkowo ponieważ przyjechała rodzina i przyjaciele nie widziani dobrze rok. Rozmowy, rozmowy, wspomnienia i śmiechy. Później odwiedziny, wspólne obiady, nasiadówki na tarasiku (wielce przyjemne) przy mięcie zerwanej z ogródka i z piątką dzieci buszującą po ogrodzie.
Uwielbiam takie chwile i mogę je przedłużać w nieskończoność. Zwłaszcza z E.
W czasie tych odwiedzin było słońce i burza, deszcz, zabawy nowymi klockami lego.
Kilka wspomnień z owych wizyt, komunii i zabaw i tarasikowego picia mięty przy świeżo upieczonym chlebku (wyrób własny).
Pozdrawiam
Polala
Chlebek razowy, chrupiąca skórka. Delicje.
Mięta, z ogródka, pyszna i orzeźwiająca.
Wianki sióstr, najskromniejsze wśród pozostałych, ale dla nas najurokliwsze.
Aniołki towarzyszyły nam przy wielu telegramach. Przemiłe
Wymarzone klocki lego młodszej siostry. Prezent od mamy chrzestnej.
A później się rozpadało.
Buty rzucone na tarasie. Zmoknięte całkowicie.
och same cudnosci !!, na chleb patrze łakomym okiem, bo od kilku dni odmawiam sobie zeby wcisnac sie w sukienke:) , ogródka z własnymi ziołami moge tylko pozazdroscic, bo poki co nie mam nawet balkonu, ale najpiekniejszy jest wianuszek! bardzo urokliwy i dziewczecy, ja zamowiłam z białego bzu, ale teraz zastanawiam sie czy nie bedzie za ciezki....
OdpowiedzUsuńA tak by the way:) to ciesze sie że udała sie Wam ta uroczystość i bedziecie miec miłe wspomnienia :)
cacaovo
Oj to prawda. Było cudnie i wam też tego życzę.
OdpowiedzUsuńA jak utrzymasz wianuszek przez cały biały tydzień? Nie zwiędnie? Niemniej będzie pewnie jedyny! Sukienka jest świetna. Widziałam na twoim blogu :-) Z klasą. Dziewczęca. Nie jak dla starej maleńkiej.
zazdroszczę tego chleba :))
OdpowiedzUsuńw kuchni to ja najlepiej zmywam ;)
a lobelie też dziś kupiłam do donic na tarasie...uwielbiam je
Super!!! Pachnący, świeży chleb razowy. Aż tutaj u nas zapachniało,a u nas susza! Po drodze padało.Zrobiłaś świetne zdjęcia.:-)
OdpowiedzUsuńMaja, wyleciała mi z głowy nazwa lobelia, a W zaraz jedzie żeby je dokupić. Uratowałaś mnie, dzięki Maja :-)
OdpowiedzUsuńEssi, szkoda, że się nie załapałaś, ale nic straconego. Buziaki i uściski.
proszę :))
OdpowiedzUsuńa po sadzeniu wymiana zdjęć ;) bo ciekawość mnie zżera jak wyglądają u Ciebie hahahah ;)
Dobra posadzę i wyślę Ci na @.
OdpowiedzUsuńŚciskam
Domowy chleb! Był wspaniały. Pachnący, wilgotny, z chrupiącą skórką. Niedoopisania. Poproszę o przepis na blogu! Mięta marzenie. O niczym innym nie mówią teraz Dziewczyny. Stanęła na parapecie i przechodzi reanimację po dwudniowej podróży, którą i tak zniosła dzielnie. Za daleko miaszkamy. Brakuje mi takich spotkań. Ogromnie.
OdpowiedzUsuńEwa, mnie też. Chyba nie poruszyłyśmy 1/1000 tego o czym miałyśmy pogadać.
OdpowiedzUsuńMięta jest twarda i dojdzie do siebie. Chleb przywiozę 11-stego do W-wy.
Jak mi było dobrze spotkać się z Tobą.
Ogromnie :-)