Była bardzo, bardzo udana. Piękna pogoda, ciepło ( przynajmniej do poniedziałku), rowerowa wycieczka, lody i ognisko.
Z bardzo bliskimi znajomymi zebraliśmy dzieciaki (wyszło 5) i ruszyliśmy. Był plan trasy opracowany przez W, była akceptacja i dobre humory. Wprawdzie po drodze trafiliśmy na piach, który małym rowerkom i rowerowiczom utrudniał jazdę, więc łzy się polały, ale od czego jest tata. Obetrze nochal, wytrze łzy, pocieszy i jeszcze pomoże.
Przerwa na lody, rzucone rowery (te małe) i bez ściągania kasków jazda do sklepu, a potem na schodach starych dobrych PSS-ów uczta. Lodowa.
Na koniec ognisko, łażenie po drzewach, zabawa z kotem, zjeżdżanie po linie i straszne, ale to straszne zmęczenie.
Uważam ten weekend za bardzo udany.Mam nadzieję, że i Wam się udał mimo różnistej pogody.
Polala
Jest piach, łzy i wycieranie nosa :-)
Porzucony i rzucony rower. Byle jak, byle gdzie. Byle po lody :-)
Dorośli swoje poustawiali i też jedli lody.
Dmuchawiec znaleziony po drodze. Trzeba zdmuchnąć.
Mały przytulas do W.
Niektórzy byli tak głodni, że nie czekali do ogniska.
Ziemniaki pieczone. Tutaj przed. Wyszły...marzenie.
Najfajniejsza zabawa. Kij w ognicho.