sobota, 15 grudnia 2012

BANGKOK JEST RÓŻOWY I BASTA!!!

Jak ja mogę nie podzielić się z Wami wspomnieniami z podróży życia dotychczasowego?
Wróciłam.
17 dni Azji w jej pełnym wydaniu, 13 środków lokomocji, 3 państwa, zapachy, wsie, bieda, bogactwo, marne hoteliki, uliczne jedzenie, rozwolnienie, zakupy.
Zapraszam
Bangkok. Tak go widzę :-)









sobota, 17 listopada 2012

TO CHYBA KONIEC BLOGA

Taką decyzję podjęłam we czwartek.
Piątek cały myślałam, czy słusznie.
Słusznie.
Blog zaczął mi lekko ciążyć.
Zaczęłam czuć obowiązek wpisowy. 
A przymusu nie lubię.
Lepiej zakończyć w dobrym momencie :-)

Ewa - dziękuję, że mnie zachęciłaś do bloga.
Margo - dziękuję za wiersz dla sióstr i za książkę i miłe maile :-)
Czekoladko - za szybkie reakcje, przepisy na @ i za dużego i Twoją gorącą wiarę w powodzenie :-)
Trzymaj się :-)
Essi - kontynuuj. Piękne robisz zdjęcia.I przynajmniej wiem co u Ciebie słychać:-)
Lenka, Maja - do dzisiaj wspominam nasze nocne pisanie :-)
Pamiętacie? Dzieci kochane?
Kameleon - za spotkanie :-)
Obserwatorzy moi sztuk 68 - dziękuję bo obserwowaliście mój blog bezinteresownie :-) Ja niestety nie obserwowałam żadnego, więc tym bardziej dziękuję :-))))
Komentatorzy - dziękuję. Tylko dzięki komentarzom widziałam, że czytacie, zaglądacie. Dużo było tej wymiany zdań i poglądów :-)

Tyle.
Trzymajcie się :-)
Pozdrawiam serdecznie
Polala



niedziela, 11 listopada 2012

UBIERZ KUBEK

Teraz wszyscy pijąc herbatę z ulubionego kubka, wręcz doskonałego, takiego, że nic w nim nie ma do poprawki wchodzą na UBIERZ KUBEK  i przekonują się, że można lepiej.
Moja droga przyjaciółka  EWUNIA z moimi radami (dodaję to nie bez dumy :-)) ubiera kubki nieziemsko! A do tego sprzedaje. Zapakowane. Też nieziemsko.
Ja tam sobie zamówiłam 9 sztuk. 
Na prezenty.
Proszę sobie popatrzeć, oko nacieszyć bo cudne to wszystko i takie Ewkowe - delikatne, subtelne i stylowe :-)


poniedziałek, 5 listopada 2012

POJAWIAM SIĘ I ZNIKAM

To chyba najcelniejsze określenie moich ostatnich wybryków.
Czy można aż tak nie mieć czasu?
A no można.
Dostał mi się w pierwszej kolejności kolejny etat :-)
Przyjemny bardzo, ale wymagający komputera, telefonów i mnóstwa czasu oraz pomysłów.
Zostałam przewodniczącą Rady Rodziców i jestem w swoim żywiole w nieswoim czasie.
Rzucam propozycjami, udzielam się, organizuję, kupuję, robię aukcje, zbieram kasę i w ogóle szaleję.
I wiecie co?
Są pierwsze efekty i to mnie jeszcze bardziej nakręca.
Dodatkowo szykuję się i męża również do potężnego wyjazdu, który już za chwilkę.
Wybieramy się na trecking po Tajlandii, Kambodży i Wietnamie :-)
Dwa tygodnie czystej, totalnie niezaplanowanej przygody (no może z małymi wyjątkami).
Przygody poprzedzonej szczepieniami, zakupami, wizami i tymi podobnymi.
Sami sobie to organizujemy i napiszę penie więcej jak wrócę :-)
No i jeszcze córka druga miała urodziny. Wczoraj.
Córko druga - szatanku kochany - najlepszego dla Ciebie :-)))
A i wiecie co?
Po tylu latach noszenia stanika w rozm 75 B dowiedziałam się, że ależ błąd!!!!
- Pani ma 70 D :-)
Hmmm....
Bogu dzięki pozostały rozmiar 38 pozostał :-))))))
Właśnie przed chwilką przy wsparciu kochanej mojej przyjaciółki Ewy zakupiłam botki on-line z rabatem 100 zł :-)
Na szpilce tralalalalalalala.
To już moje trzecie buty na szpilce :-)
Dużo się działo i dzieje i dziać będzie.
Trochę regularniej będę pisać do wyjazdu, a później to już wróci do normy to moje skrobanie o życiu :-)
Bardzo gorąco pozdrawiam.
Polala


środa, 17 października 2012

JA TAM TWIERDZĘ, EGZORCYSTA!!!

Co się plącze w głowach dzieci, nie wiadomo.
Jasne, że są tacy co to im się zdaje, że dzieci własne, jak własną kieszeń znają.
Nie, nie i jeszcze raz nie.
Nie znacie!!!
Tego co się kryje w szufladach, pod szafkami, w tajnych schowkach i Bóg wie gdzie - nie wie nikt.
Nawet pod biurkiem, gdzie ostatnio córka druga uwielbia przesiadywać.
Myślę, może choroba sieroca, lub jakieś odtrącenie czego objawem jest właśnie chowanie się pod biurkiem.
Nic bardziej mylnego.
Dzisiaj w ramach remontu biurka córek musiały być odsunięte i oto co nam się wyłoniło.
Uwaga zdjęcie nr 1

 Ok, wiem, lalka tam siedzi. Córki mają równe (jak wiele rzeczy). Trzeba ją przesunąć, bo remont i dojście potrzebne.
Aha, zdjęcie nr 2 - zdjęcie spodziewanego przedmiotu pod arkuszem.

Drodzy moi, uwaga.
Zdjęcie nr 3 - zdjęcie przedmiotu pod arkuszem.
Proszę notować natychmiastowe skojarzenia :-)



No i co?
Wybuch śmiechu i głupia chichrawka trzyma mnie do teraz.
Mąż ma już zdjęcie lalki na pulpicie i na tapecie w telefonie :-)
Nie wiecie czym was dzieciaki zaskoczą.
Ja już myśłałm, że u nas fajne, dziecięce wybryki to już chyba nie.
O jakżesz się myliłam.
Polala

piątek, 12 października 2012

MECZ, MECZ, JEDZIEMY NA MECZ

Tak jest.
My, dzieciaki, przyjaciele, dzieciaki przyjaciół.
Do Warszawy, na Stadion Narodowy.
Na mecz.
Dzisiaj.
Jedziemy.
Czapki, szaliki, pisaki do twarzy - gotowe.
Będziemy kibicować, zdzierać gardła, robić falę i wogóle.
 Właściwie za moment.
Polska gola!!!
Polala 
Ps. przymroziło, zaszroniło, pierwszy raz tej jesieni.
Ładnie jest :-)

środa, 10 października 2012

PIDŻAMA PARTY W WYDANIU DZIESIĘCIOLATEK

Well done.
Stało się.
W piątek, już zaraz, natychmiast wręcz, właściwie prosto ze szkoły zaczęły schodzić się pierwsze zainteresowane Pidżama Party.
Niestety jako matka ambitna, zażyczyłam odrobienia lekcji (było dopiero w pół do trzeciej), a później...no cóż impreza!!!
Równo o 18-stej 9 bab w tym 8 śpiących u nas, jedna ze szlabanem na karku wracająca po filmie do domu, zasiadło do stołu, aby oddać się zbiorowemu testowaniu kolorów lakierów i malowaniu paznokci.
Poszły metry taśmy klejącej, na której to właśnie (niczym panie w Daglasie :-)) sprawdzały, czy oby zielony nie jest za zielony i jak wypada różowy, tuż obok niebieskiego i czerwonego.
Decyzje zapadły, paznokcie pomalowano, po czym przystąpiono do czynienia zbiorowego makijażu.
Malowała córka pierwsza, a także stylizowała dziewczyny (bo i pokaz mody był jak się patrzy).
W lakierach dominowała czerwień i odcienie niebieskiego, w makijażach małe serduszko tuż pod okiem. Jedno i drugie można kopiować. Pozwalam :-))
Po czym wymalowane i ubrane damy zasiadły do kolacji. Naświniły okropnie, ale co tam. Impreza to impreza, w cudzej chacie, nie restauracji, wreszcie można się wyluzować.
Tuż po kolacji nastąpiło zbiorowe przebranie się w pidżamy.
Gatki i szczoteczki do zębów, wraz ze skarpetkami mieszały się na podłodze, a wśród nich dostrzec można było płatki śniadaniowe i inne tego typu fajne rzeczy :-)
Luzik.  W końcu rano garderoba znajdzie właściciela.
Pidżamki? A no cóż, dominował róż :-)
Potem filmik "Jumanji", do tego 6 paczek popcornu z mikrofali, później na życzenie drugi filmik "Avengers"
Około 24-tej dziewczynka siedząca obok zaczęła mnie szturchać. Patrzę, a ona chrapiąc zapada w pierwszy sen, i jest na etapie drgawek. Po chwili z dołu (siedziałam na sofie, część na materacach) dobiegło kolejne chrapanko.
Właściwie naszym pięknie wymalowanym damom wisiało, że poszły spać w pełnym anturażu i z popcornem między zębami.
Jak siedziały, tak usnęły i tak się obudziły o 7.30!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Zaczęło się od niewinnego słówka, później od dwóch i tak do 8.30 trwała wielka bitwa na poduszki.
Tez oberwałam. Śniadanko. 9.30 i odbiór.
Damy nadal były obojętne na posiadanie wczorajszego makijażu na twarzy i popcornu wraz ze śniadaniem między zębami.
Chyba się dobrze bawiły. W końcu bajzel i nie mycie się, a do tego dowolna ilość decybeli bez żadnego wtrącania się dorosłych i zwracania uwagi.
Każdy by polubił.
Polala






















czwartek, 4 października 2012

BRAK CZASU I KOLEJNY WYCZYN CÓRKI DRUGIEJ

Czasu nie mam wogóle.
Zapominam o wszystkich możliwych urodzinach i imieninach.
Ewunia przepraszam raz jeszcze.
Sezon rozpoczął się i trwa w najlepsze, a to powoduje nawał pracy.
Sympatycznie niemniej bo działam.
A to bardzo , ale to bardzo lubię.
I chyba w ramach tego zaganiania wreszcie wieczorem, podczas gry z córkami tak mi się zdało, że twarz drugiej córki dziwnie się zmieniła.
Patrzę raz, drugi i jeszcze z dziesięć razy.
Oczy są, brwi są, rzęsy też, wszystko  jest. 
Grzywka też.
Jezuuuuu grzywka?!!!!!!!!!!!!!
Jak?!!!!!!!!
Dziecko sobie obcięło (nawet dosyć sympatycznie) pęk włosów nad czołem tworząc tym samym inny wizerunek własnej buzi.
Nie jest źle myślę. Wyzywać nie będę. 
Niech się sama uczy na błędach własnych.
Niemniej kolejnego wieczora, nadal mi nie gra. Coś jednak zmieniła na twarzy.
I nie myliłam się.
Podcięła sobie podciętą grzywkę.
Już nie sympatycznie.
Teraz jak...debil?
Dobrze, że dziewięciolatce jeszcze tak bardzo wygląd na sercu nie ciąży. 
Zanim do tego dojdzie, grzywka będzie do pasa :-)))
Dobrze, że fryzura nie wpływa na rozum :-))))))
A w piątek Pidżama Party.
Będą zdjęcia.
Pozdrawiam
Polala

piątek, 28 września 2012

ZAGINIĘCIE I KĄPIEL

Dzisiaj córka druga przeszła samą siebie.
Zaprosiła koleżankę.
I to jest ok.
Bawiły się świetnie.
To też w porządku.
Zabrały hulajnogi i miały jeździć wzdłuż ogrodzenia.
Zaufałam im bo czemu nie.
Ale zniknęły. Na pół godziny.
Bez telefonu. Moje i obce dziecko.
Dookoła pola, doły, budowle, wykopy.
Ja z czarnymi wizjami w głowie, biegająca po osiedlu, wołająca dzieci, mąż samochodem ujeżdżający po polach i budowach. 
Nie ma!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Wizję roztoczyłam sobie koszmarną.
Po czym znalazłam obie. Całe i zdrowe. Zabawione w piachu. 
Na wielkiej górze.
I wiecie co?
Nie przytuliłam, nie ucieszyłam się, że nic się nie stało.
Nie umiałam.
Straciłam głos, a przynajmniej zmieniłam jego tembr i nadarałam się okropnie na obydwie.
Wygarnęłam im nieodpowiedzialność. Nie mogłam się pohamować.
Później, już w domu zrobiłam im ciasteczka, soczek, zbiorowe przytulanie, i wspólne łez wycieranie i kąpiel. 
Ciepłą, z pianą.
Nie wiem jakie zachowanie byłoby słuszne. 
Ale wiem już jak reaguję w takim stresie.
Nie życzę nikomu.
Polala