No wreszcie jest ten czas kiedy mogę założyć swoje ukochane, ciepłe skarpety, zająć miejsce przy kominku (siadam już od popołudnia, bo później jest więcej chętnych i walka o miejsce, a tego nie lubię :-)), nachodzi mnie ochota na czerwone wino, frizzante idzie w zapomnienie, chodzę cała na szaro, otulam się szarym pledem, na szarej sofie i wiem, że za dwa miesiące zatęsknię za latem.
Co zrobić? Uwielbiam przejście z lata do jesieni, chowanie seledynowych lakierów, polowanie na kolejne jesienne nowości lakierowe. Bordowo-winne paznokcie....
I wtedy piekarnik idzie w ruch. Poszukiwania tart, tart i jeszcze raz tart trwają w najlepsze, ja się realizuję i nie pocę (a wręcz przeciwnie grzeję) przy piekarniku, wymyślam nowe przepisy i okupuję Lidl w oczekiwaniu na włoski tydzień i nie rozumiem dlaczego właśnie jest francuski? Potrzebuję bruscetę!!!!!!
Słucham książki, czytam książki, (brakuje - piszę książki :-)))))) może napiszę.....
Dzisiaj jest wspaniały wieczór. Kominek uruchomiony, Harry Potter z córkami i mężem odsłuchany (dzisiaj półtorej godziny), cała praca wykonana, jutro od rana zaczynam weekend. Cudo.
A tak skoro mowa o Potterze to kiedyś zasłuchanej rodzinie czytałam osobiście, ale niestety Frączewski mnie wyparł, bezczelnie zrzucił mnie z piedestału, nie jestem już głównym czytaczem na głos Harrego, teraz czyni to za mnie wyżej podany Frączewski. Polecam. Czyta nawet lepiej niż ja :-))))))))))))))
Znowu zaczynamy dużo grać w planszówki z córkami, córki wywijają równo różne żarty, robią nas w konia, i robią nam kolację, chociaż ostatnio wygrały w piktogrę o śniadanie do łóżka i usłużnie je im uczyniliśmy uszczęśliwiając je całkowicie na parę dni
Zaczyna się jeżdżenie na grzyby. Kocham to ja i moje córki z mężem na czele. Pies też, ale, że dużo ludzi w lesie to już z nami nie jeździ. No chyba, że indywidualnie, nie na grzyby, nie do lasu i nie w tłumne pory spacerowiczów.
Znaczy się jesień pełną gębą, moja ulubiona pora roku rozpoczęta, tadammmmmmmmmmmmmmmm!!!!!!!!!
Polala
Tegoroczna jesień zrewolucjonizowała nasz, dotychczasowy byt -ale nie narzekam (spodziewałam się najgorszego)
OdpowiedzUsuńNa grzyby nie jeździmy(niestety) ale za to mamy w domu manufakturę kolczyków, żłobek dla kasztanów i powstaje nowa książka kucharska (w wykonaniu Oli)...świat się kręci ;)
Pola, jaką grę planszową dla dziewczynek polecasz?
Piktogra - trzeba rysować lub pokazywać hasła. Rysowanie np. lewą ręką, lub obiema lub z zamkniętymi oczyma. Śmieszna i fajna.
UsuńPrawo dżungli. Karcianka z różnymi kształatami i trzy proste zasady. Refleks i spostrzegawczość najważniejsze w tej grze.
Qwirkle - genialna, prosta, logiczna.
Dixit - zawsze i wszędzie. Wyobraźnia górą.
5 sekund - zabawna, prosta, szybka.
Blokus - logiczna, klockowa, świetna.
A dla dorosłych, chociaż my gramy z dziewczynkami Dominion - strategiczna gra karciana, z niesamowitymi kartami i narracją.
Przyjemnośći :-)))
Dziękuję, z pewnością skorzystam z podpowiedzi ;)
Usuńja podobno tez czytam najlepiej Pottera :)
OdpowiedzUsuńBo my jesteśmy naj.
UsuńRobię właśnie tartę Twojego przepisu, tyle, że z malinami :-))))
daj znac jak smakowala ;)
UsuńPyszna wyszła.
UsuńNastępna siedzi w piekarniku tyle, że ze śliwkami :-))))
mmm...pycha:)
Usuńja też uwielbiam ten czas pogranicza :) Jesień to zdecydowanie moja ukochana pora roku :)
OdpowiedzUsuńI moja. Zdecydowanie :-)
Usuńa ja kończę Hobbita, czytać, nie słuchać :) ściskam Cię
OdpowiedzUsuńHobbit, Władca Pierścieni - przeczytane i obejrzane i czekam na drugą część w kinach.
UsuńTeż Cię ściskam i zaglądam do Ciebie regularnie :-)