Obiecałam, że napiszę co można robić po dwóch uroczych dniach w Legolandzie.
My wykorzystaliśmy te dni na GivskudZoo 15 km od Billund.
Niesamowite zoo i safari, podzielone na trzy części.
Pierwsza.
Parkujemy. Spacerujemy. Oglądamy zwierzęta, które są na wyciągnięcie ręki. Jemy. Pijemy. Wsiadamy do auta. Jedziemy. Oto przed nami pierwsza część safari.
Druga.
Parkujemy. Spacerujemy...
Trzecia.
Parkujemy...
Niesamowite miejsce. Niesamowite warunki. Ja pozostałam do dziś pod wrażeniem goryli.
W drodze powrotnej udaliśmy się w magiczne miejsce. Wyspa naukowców w Danfos.
Coś na kształt Centrum Kopernika w Warszawie. Tyle, że większość na dworze. Ale możliwości mnóstwo. Włącznie z kopaniem prawdziwą koparką.
Na końcu Blue Cube. Gigantyczny budynek, ociekające wodą, w którym przedstawiono żywioły.
Można zobaczyć gejzer wybuchający na wysokość kilkudziesięciu metrów.
Jest sala lawy. Gorąca, czerwona i toczy się w niej film o wulkanie.
Za moment jesteśmy we wnętrzu lodowca. Zimno tam strasznie.
Jeszcze wichura, błyskawice i pod olbrzymim wrażeniem wychodzimy.
Polecam. Miejsce niezwykłe.
POLALA
Ktoś zgubił smoczek. Ktoś inny znalazł.
Szczególnie siostrom podobał się maluch z garbami ruszającymi się w dwie strony.
Pierwsza z trzech części safari. szaleństwo fotografowania. Na 7 osób 5 robiło zdjęcia.
Zwierzaki zaglądały do samochodu.
Stały jak skamieniałe.
Tutaj przestaliśmy godzinę. Patrząc na śmieszne małpki i ich zwyczaje.
Starsza siostra v/s małpa.
Młodsza z zacięciem czytała po duńsku :-)
Korony duńskie mają dziurę po środku. Ludzie przybijają je gwoździkami do tablicy. Pieniądze zostają. Na Zoo.
Cudowne zwierzęta. Widziałam karmienie goryli. Dominację samca. Opiekę nad małym. Oj podobało mi się to co widziałam.
Ostatnie część safari. Lwy. Żyją w dużym stadzie. Mają małe. I chyba im tam dobrze.
DANFOS.
Wyspa naukowców. Miejsce obowiązkowe.
Dzieciaki wieszały się na linie i auto szło w górę. Ta wiara we własne siły. Bezcenna. A to przecież zwykła fizyka :-)
Wisi starsza.
Młodsza też wisiała.
Węgielki, które samemu trzeba było chwycić, przenieść do pieca, który później się rozpalał.
Fale.
Zwariowani naukowcy. Godzina szalonych eksperymentów po duńsku, z których śamialiśmy się nie rozumiejąc słowa. Był z nami lekarz. Parę rzeczy wytłumaczył :-)
Ewidentny przykład nauki przez zabawę :-)
Dla smakoszy :-)
Mózg jako solniczka i pieprzniczka
Wielki błękitny cube, który skrywa tajemnicę żywiołów.