Dzisiaj w domu wykluł się mały, żółciutki kurczaczek.
Wczoraj siostry zakupiły jajko (różowe oczywiście), dzisiaj nalały do kubka ciepłej wody i wsadziły do niego owo jajo. Uwiesiły się nad kubkiem i jak dwie kwoki czekały na wyklucie się kurczaka. Niestety proces ów był zbyt długi więc porzuciły go dla prac ogrodowych, a ściślej mówiąc dla grzebania w piachu i wodzie. Kurczak nadal tkwił w jaju więc po godzinie wybrały się do przyjaciółek (każda do swojej). Powrót do domu był pełen napięcia wykluł się czy nie! Tak!!!!! Żółty, mały, słodki dziubek już ma domek, imię Zedziek i dwie mamy. Szczęściarz, ale kwokom nie zazdroszczę tak długiego wysiadywania.
Polala
będzie jak znalazł na święta :)
OdpowiedzUsuńMaja, masz rację :-)
OdpowiedzUsuńO jajku z dinozaurem już słyszałam, ale o kurczaku wykluwającym się na żądanie jeszcze nie ;) U nas wprawdzie nie ma kurczaczka, ale za to rzeżucha pachnie na kuchennym parapecie. Idą święta!
OdpowiedzUsuńEwa idą, idą. Kurczaczek trochę glutowaty (określenie młodszej siostry), ale ma miły pisklaczy dziób.
OdpowiedzUsuń