Czasu nie mam wogóle.
Zapominam o wszystkich możliwych urodzinach i imieninach.
Ewunia przepraszam raz jeszcze.
Sezon rozpoczął się i trwa w najlepsze, a to powoduje nawał pracy.
Sympatycznie niemniej bo działam.
A to bardzo , ale to bardzo lubię.
I chyba w ramach tego zaganiania wreszcie wieczorem, podczas gry z córkami tak mi się zdało, że twarz drugiej córki dziwnie się zmieniła.
Patrzę raz, drugi i jeszcze z dziesięć razy.
Oczy są, brwi są, rzęsy też, wszystko jest.
Grzywka też.
Jezuuuuu grzywka?!!!!!!!!!!!!!
Jak?!!!!!!!!
Dziecko sobie obcięło (nawet dosyć sympatycznie) pęk włosów nad czołem tworząc tym samym inny wizerunek własnej buzi.
Nie jest źle myślę. Wyzywać nie będę.
Niech się sama uczy na błędach własnych.
Niemniej kolejnego wieczora, nadal mi nie gra. Coś jednak zmieniła na twarzy.
I nie myliłam się.
Podcięła sobie podciętą grzywkę.
Już nie sympatycznie.
Teraz jak...debil?
Dobrze, że dziewięciolatce jeszcze tak bardzo wygląd na sercu nie ciąży.
Zanim do tego dojdzie, grzywka będzie do pasa :-)))
Dobrze, że fryzura nie wpływa na rozum :-))))))
A w piątek Pidżama Party.
Będą zdjęcia.
Pozdrawiam
Polala