Wiem, wiem, miałam pisać w poniedziałek. Niestety Komunia nie kończy się w niedzielę. Cały kolejny tydzień to pranie alb, msze wieczorne, goście, zdjęcia i wspomnienia. Wszystko oczywiście bardzo przyjemne, ale czasu brakuje.
Niemniej dzień to cudowny, pełen wzruszeń, emocji. Wspaniały!
Dla nas jako rodziców dodatkowo ponieważ przyjechała rodzina i przyjaciele nie widziani dobrze rok. Rozmowy, rozmowy, wspomnienia i śmiechy. Później odwiedziny, wspólne obiady, nasiadówki na tarasiku (wielce przyjemne) przy mięcie zerwanej z ogródka i z piątką dzieci buszującą po ogrodzie.
Uwielbiam takie chwile i mogę je przedłużać w nieskończoność. Zwłaszcza z E.
W czasie tych odwiedzin było słońce i burza, deszcz, zabawy nowymi klockami lego.
Kilka wspomnień z owych wizyt, komunii i zabaw i tarasikowego picia mięty przy świeżo upieczonym chlebku (wyrób własny).
Pozdrawiam
Polala
Chlebek razowy, chrupiąca skórka. Delicje.
Mięta, z ogródka, pyszna i orzeźwiająca.
Wianki sióstr, najskromniejsze wśród pozostałych, ale dla nas najurokliwsze.
Aniołki towarzyszyły nam przy wielu telegramach. Przemiłe
Wymarzone klocki lego młodszej siostry. Prezent od mamy chrzestnej.
A później się rozpadało.
Buty rzucone na tarasie. Zmoknięte całkowicie.